Włochy są przez koneserów dźwięków okołorockowych znane jako
żyzna gleba rodząca w latach siedemdziesiątych nieskończone ilości ciekawych
zespołów wykonujących muzykę progresywną i nagrywających niesamowicie rzadkie
(bo nikt ich nie kupował, kiedy były w sklepach) i poszukiwane dzisiaj płyty.
Ale przed nastaniem tej mody, które można datować na przełom lat
sześćdziesiątych i siedemdziesiątych był we Włoszech bigbit. Bigbit bardzo
specyficzny i choć uparcie papugujący piosenki anglosaskie, to oryginalny. A
jednym z oryginalniejszych przedstawicieli tego nurtu był mediolański zespół I
Giganti.
Okładka pierwszego longplaya zespołu. |
I Giganti powstali w 1964 roku i w pierwszych latach
istnienia ich działalność sprowadzała się do wykonywania coverów anglosaskich
piosenek z nowymi, włoskimi tekstami, co jest chyba najbardziej typową cechą
włoskiego bigbitu. Zespół od początku wyróżniał się skomplikowanymi partiami
wokalnymi wykonywanymi przez wszystkich członków zespołu, czemu sprzyjał dobry
warsztat i zróżnicowanie głosów, z których najbardziej wyróżniał się ten
niesamowicie niski należący do perkusisty Enrica Maria Papesa. To, że gdyby
jego głos byłby jeszcze trochę niższy to zapewne nie byłoby go wcale słychać,
za to wszystko dookoła by drżało, pozwalał mu wykonywać oryginalne partie
rytmiczne zbliżone do tych kojarzonych raczej z gitarą basową.
Przełom w działalności zespołu nastąpił wiosną 1966 roku w
raz z wydaniem autorskiego singla Tema / La
Bomba Atomica, który przyniósł Wielkoludom rozgłos. Nieco później ukazał
się ich pierwszy longplay wydany nakładem mediolańskiej wytwórni RI-FI i
zawierający dwanaście utworów, w tym siedem zwłoszczonych piosenek anglosaskich.
Album ten zasługuje na uwagę jako jeden z najciekawszych bigbitowych płyt
długogrających wydanych na półwyspie Apenińskim, nie tylko ze względu na dobry
warsztat Gigantów, ale też dzięki niespotykanie dobrej jak na połowę lat
sześćdziesiątych realizacji, która zostawia w tyle większość popularnych
produkcji EMI. Do najciekawszych utworów w tym zbiorze należy protest-song La Bomba Atomica (Bomba atomowa) przywołujący na myśl niektóre dokonania The Mothers
of Invention pod przewodnictwem Franka Zappy, rozpoczynający się dosłownym „mocnym
uderzeniem” Il mio giorno verrà (Mój dzień nadejdzie) i surrealistyczny Perché una luce (Ponieważ inne światło).
Po sukcesie roku 1966 I Giganti wiele koncertowali,
wystąpili w filmie, grali na festiwalach – w tym na tym najbardziej sławnym, w
San Remo – i wydawali kolejne single. Wkrótce zaczęły pojawiać się pierwsze
problemy z niesamowicie konserwatywną cenzurą, która w demokratycznych Włoszech
lat sześćdziesiątych miała się znakomicie i tarcia wewnątrz zespołu. Te drugie
skończyły się nie tylko na krzyczeniu i wymachiwaniu rękoma, ale na regularnej
bójce, która przyniosła dość długą przerwę w działalności kapeli. W tym
okresie ukazał się drugi album zespołu zatytułowany Mille idee dei Giganti, będący płytą średnio udaną, skłaniającą się
raczej w kierunku muzyki mniej ambitnej. W dodatku niektóre utwory składające
się na ten longplay nie zostały właściwie skończone przed awanturą i bijatyką.
Płyta nie była promowana, nie ukazał się z niej żaden singiel.
Kuriozalna notka prasowa o zespole - Jazz, maj 1966 |
Wielkoludy powróciły na początku lat siedemdziesiątych, idąc
z duchem czasu i dostosowując swój styl do cieszącej się niezwykłą
popularnością ambitnej muzyki progresywnej. W 1971 zespół wydał swój ostatni
album – Terra in bocca. Poesia di un
delitto. (Ziemia w ustach. Poezja
przestępstwa.), będący jednocześnie jednym z ważniejszych włoskich albumów
koncepcyjnych. Longplay składający się z nieoddzielonych przerwami utworów
podejmuje palącą Włochy od dziesięcioleci problematykę mafii, co zaowocowało
niechęcią stacji radiowych do puszczania zeń fragmentów. To z kolei
spowodowało, że płyta była pod względem komercyjnym zupełnym fiaskiem. I w zasadzie
na tym skończyła się kariera Wielkoludów.
Terra in bocca - poesia di un delitto (1971) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz